Po czym poznać prawdziwego inżyniera?
Kontakt w sprawie artykułu: Małgorzata Hadwiczak - 2014-04-14
Na pierwszy rzut oka może nie być to łatwe, chyba, że potencjalny „podejrzany” o bycie absolwentem studiów technicznych poda nam swoją wizytówkę, na której przed nazwiskiem będzie widnieć skrót „inż.” Jeśli tak się zdarzy, możemy być pewni, że mamy do czynienia z inżynierem tytularnym. A czym różni się taki „tytularny inżynier” od „prawdziwego inżyniera XXI wieku”?
Uprzedzając najbardziej oczywistą odpowiedź: nie, nie chodzi o kierunek studiów, rok ich ukończenia, ani o stopień na dyplomie. Prawdziwy inżynier ma wiedzę, doświadczenie i chęć ciągłej nauki, by nadążać za zmieniającym się nieustannie światem technologii. Po to, aby umożliwić studentom kontakt z najnowocześniejszymi trendami techniki, uczelnie coraz częściej wysyłają swoich uczniów na kursy lub warsztaty „do źródeł”, czyli do przedsiębiorstw, które w konkretnych branżach dostarczają innowacyjne produkty i rozwiązania.
„Współpraca miedzy szkołami a firmami prywatnymi to świetna okazja, by pokazać młodym ludziom, jakie są najnowsze tendencje na rynku technologicznym i przygotować ich do zadań, jakie będą przed nimi stawiane w przyszłym miejscu pracy.” – uważa Łukasz Mąka, Koordynator ASTOR ds. Edukacji.
Dokładnie tak stało się w lutym br., kiedy do siedziby firmy ASTOR przyjechali studenci Politechniki Rzeszowskiej, by uczestniczyć w szkoleniach z zakresu automatyki, robotyki oraz procesów biznesowych. Pierwsza z grup uczyła się, jak projektować aplikacje wizualizacyjne w systemie Wonderware InTouch, druga zgłębiała tajniki obsługi i programowania robotów przemysłowych Kawasaki, trzecia z kolei brała udział w kursie dotyczącym wskaźnika efektywności wykorzystania parku maszynowego oraz filozofii Lean Manufacturing.
„Kursy, które prowadzimy, bardzo duży nacisk kładą na praktyczne aspekty omawianych zagadnień. Dlatego też poznając wskaźnik OEE (Overall Equipment Effectiveness), studenci mieli możliwość – oprócz zapoznania się z teorią, dotyczącą efektywności produkcji – przetestować jej założenia w grze symulacyjnej, gdzie w zainscenizowanej fabryce krok po kroku starali się usprawnić proces produkcyjny oraz przebieg gromadzenia danych.” – dodaje Artur Talaga, trener szkoleń biznesowych w Akademii ASTOR.
Wracając do pytania zadanego na wstępie: kim więc jest prawdziwy inżynier XXI wieku? Można śmiało powiedzieć, że powinien być, jak Neil Armstrong: odważny, nieobawiający się nieznanego, chętny do poszerzania swojej wiedzy i stosujący ją w codziennych działaniach, dokonujący prawie niemożliwego tak, by zrobić „mały krok człowieka, który będzie wielkim dla ludzkości”.
A tak na marginesie: czy wiedzieliście, że ten właśnie człowiek, który jako pierwszy stanął na księżycu, faktycznie był inżynierem?